Archiwum 02 kwietnia 2020


Wyjątkowe Kobiety
02 kwietnia 2020, 11:49

Drodzy czytelnicy chciałoby się jasno sprecyzować różnice po między kobietą z prowincji a kobietą z Metropolii.
Jak podaje Wikipedia:
Prowincja zamieszkały obszar z dala od stolicy. Termin używany potocznie, z lekceważeniem, dla obszarów opóźnionych w rozwoju cywilizacyjnym i kulturalnym ze względu na odległość od centrum politycznego, gospodarczego czy kulturalnego.
Metropolia duże miasto, które stanowi centrum gospodarcze i kulturalne większego obszaru.
Kobieta żeński dojrzały płciowo osobnik z rodzaju Homo.
Każda z Nas intuicyjnie wyczuwa” różnicę” bez potrzeby wskazywania palcem konkretnych cech różniących te kobiety. Są one tego samego rodzaju a jednocześnie są jakby” Inne” przetransformowane chociażby ze względu na ich miejsca zamieszkania. Ten fakt ma ogromne znaczenie w przemianie kobiet, ponieważ ze względu na potrzeby my kobiety jak kameleony zmieniamy swe barwy na potrzeby chwili, nic po nad to tak naprawdę nie różni nas od siebie. Zarówno prowincja jak metropolia ma swoje wady jak i zalety jak również wpływ na to jakie ostatecznie będziemy. Moje subiektywne zdanie jest takie: My kobiety niezależnie od miejsca naszego zamieszkania, jesteśmy wszystkie takie same! Silne a za razem delikatne, mądre a zarazem naiwne, skomplikowane a zarazem proste, piękne a zarazem nieodkryte-tajemnicze Damy...
Choć dzielą Nas od siebie kilometry różni Nas nasze “ubarwienie” to jednak przyciągają Nas wspólne przeżyte, trudne, ale i cudne, wyjątkowe historie, którymi niezależnie skąd jesteśmy i jakie aktualnie jest nasze ubarwienie warto podzielić się Nimi z innymi. Potocznie mówi się, że każdy człowiek uczy się na własnych błędach. To prawda! Jednak ja jako kobieta po przejściach nauczona własnym doświadczeniem powiem tyle: SZKODA...Byłoby o wiele łatwiej przejść przez życie słuchając tych którzy mają już za sobą swoje scenariusze oparte na faktach przeżyte i przetrawione teraz mogą podzielić się z nami wnioskami jakie wynieśli z własnych historii a my postarajmy się wówczas nie popełniać podobnych błędów. Po co tracić czas na szukanie własnego zakończenia? Lepiej zagospodarować czas na rozwijanie własnych pasji i żyć z miłością dla siebie i innych. Dzieląc się doświadczeniami dajesz kawałek siebie wszechświatu nie tylko konsumując go. Tego życzę Tobie i Sobie...
Oto historia jednej z Nas, kobiety żyjącej aktualnie na prowincji.
Barbara lat 48
Jako 15 letnia dziewczynka zaszła w ciążę z chłopakiem, który właśnie szedł do wojska, jej sytuacja rodzinna była trudna. Matka sama wychowywała ją oraz jej straszą siostrę, ojciec dziewczynek od lat prowadził podwójne życie, kochał inną kobietę od początku związku z ich matką. Nie miał odwagi przyznać wcześniej, jakie są jego uczucia. Popełnił błąd życia ożenił się z kobietą, której nie kochał. W rezultacie tejże pomyłki przyszły na świat dziewczynki: Karolinka i Basia. Obie rozpaczliwie potrzebowały miłości rodzicielskiej, potrzebowały Ojca, który coraz częściej znikał z domu aż któregoś dnia nie wrócił. Okazało się, iż zamieszkał po sąsiedzku z miłością swojego życia, tam też czekały na niego jego dzieci. Dziewczyny nie miały już żadnych złudzeń, matka ich pracowała nie miała dla nich za wiele czasu któregoś dnia okazało się ze matka znalazła już swoją nową miłość, dziewczyny musiały szybciej dorosnąć. Basia uczyła się dobrze, była zdolna miała plany związane ze szkołą średnią była właśnie w ósmej klasie pojechała z matką do konkubina, tam poznała jego
rodzinę. Był tam chłopak starszy od Basi świetnie się rozumieli ba, nawet lubili. Któregoś dnia
chłopak poznał Basię ze swoim kolegą. Amor strzelił strzałą, okaleczając przy tym Basię.
Dziewczyna w euforii unoszących się feromonów w powietrzu oraz poczuciu bezpieczeństwa w
ramionach silnego mężczyzny zapomniała się na chwilę, ten moment wystarczył, aby jej życie
nabrało tzw. “dramy” od tamtego pamiętnego dnia Basia została tzw. “prawdziwą” kobietą. Nie
poszła do upragnionej szkoły weterynaryjnej, nie miała już takiej możliwości. Zdecydowała się
urodzić dziecko. Ojciec dziecka nie odzywał się do niej od tamtego wieczoru, wiedziała, że jest w
wojsku. Napisał do niej list, odpowiedziała krótko;” Nie pisz! idę do zakonu...” Wszystko zamarzło jak
bryła lodowa na jakiś czas. Basia w oczekiwaniu na narodzenie dziecka, nauczyła się haftu, to było
wówczas jej jedynym źródłem dochodu. Urodziła dziecko, przy małej pomocy matki wychowywała je,
haftując w wolnych chwilach. Któregoś pięknego dnia Basia sama wyruszyła do miasta, potrzebowała
nici nowych kolorów kordonków i chwili wytchnienia dla siebie, przechodząc przez pasy, napotkała
ojca swojego dziecka, zatrzymał ją! chciał spotkania, powiedział, że wie o wszystkim, że jest świadom
swego ojcostwa i chce zaprosić ją na kolację, aby porozmawiać. Nalegał, zgodziła się. Gdy przyszła na
umówione spotkanie chłopak wyciągnął z kieszeni pierścionek i oświadczył się jej, przyjęła
oświadczyny. Od tej pory żyli razem szczęśliwie, mieli ze sobą jeszcze dwoje cudownych dzieci, byli w
sobie zakochani po uszy, nie było im łatwo, ale najważniejsza była ich miłość. Zamieszkali w jej
starym rodzinnym domu, matka Basi mieszkała u konkubina, młodzi remontowali ruderę mieli sporo
planów aż któregoś dnia Paweł wszedł na słupa z wysokim napięciem obok budynku (był z zawodu
elektrykiem) chciał naprawić awarię, Basia przyglądała się mu wówczas jak pracuje w jednym
momencie zobaczyła iskry, prąd na jej oczach zabił Pawła...The end...chciało by się innego
zakończenia tejże historii. To tylko jeden z epizodów życia Basi, prawdziwy horror dopiero przed nią,
ale to już w następnej historii, bądźcie ze mną, podzielę się nią z Wami.
Ta kobieta w moich oczach jest kobietą ze stali, zasługuję Ona na uznanie, a dlaczego dowiecie się
być może kolejnym razem o tym sami.
Beata Gąsienica Bednarz

Toksyczny Ojciec
02 kwietnia 2020, 11:37

 

TOKSYCZNY OJCIEC...

 

Cudownym rozwiązaniem byłoby w jakimś momencie dojść do konkluzji, która pozwoli Ci zdać sobie sprawę iż lepiej będzie aby taki człowiek został w Twoim sercu ale nie w twoim życiu.Zaakceptuj prawdę, nie marnuj czasu ,należy Ci się szacunek! Uwierz , masz prawo do wyrażania swoich opinii uczuć i potrzeb. Znasz własne granice moralne, od dziś postaw Sobie oraz Innym wyraźny znak STOP! Na własnej granicy.

 

Każdy z Nas, intuicyjnie wyczuwa w którym momencie " granica" została przekroczona.

 

Reaguj !Egzekwuj prawo! Nie pozwalaj na łamanie zasad które Sam wyznajesz, wówczas uchronisz się od toksycznych "wampirów energetycznych" które skutecznie szukają okazji aby Cię poniżyć.

 

Przykład : Małgosia lat 45

 

Wychowała się w domu rodzinnym w gdzie zabrakło szacunku, ciepła i miłości pomiędzy dwojgiem ludzi . Byli to rodzice Małgosi.

 

Nie trudno jest sobie wyobrazić jak wyglądało dzieciństwo dziewczyny jak i moment w kórym dziewczyna dorasta , później zamieniała się w nastolatkę, kolejno dojrzałą kobietę. Traumatyczne przeżycia z dzieciństwa odbiły się piętnem w jej psychice, kolejno w jej życiu.

 

Dziś jest dojrzałą kobietą a jednak nadal zmaga się z pozostałościami tychże" podwalin" z dzieciństwa.

 

Małgosia w wieku 45-u lat dowiedziała się, iż jej ojciec ma wątpliwości czy jest Ona jego własną córką Tak tłumaczył swoje postępowanie w związku z „niesprawiedliwym” traktowaniem Małgosi między innymi na tle jej rodzeństwa. Znajomi, przyjaciele dziewczyny często zadawali jej pytanie: ” dlaczego tak jest, zastanawiali się, o co tu chodzi? Mówili : widać to gołym okiem, jest duża dysproporcja …” Małgosia tłumaczyła się( choć sama miała wątpliwości …) myślała że skoro jest najmłodsza, musi spokojnie poczekać na swoją kolej. Wydawało jej się to najsensowniejszym argumentem. Siostra Małgosi jako pierwsza zadała jej kiedyś pytanie ?”Czy ty kiedykolwiek zastanawiałaś się nad tym jak my się kiedyś podzielimy majątkiem? Dziewczyna odpowiedziała: ”dlaczego mam się teraz nad tym zastanawiać? skoro ostatecznie i tak, tata o tym zadecyduje, my nie mamy na to żadnego wpływu…zawsze powtarzał, że wszystko będzie dzielił na dwie połowy ,więc wszystko jasne…ty i ja pół na pół” Nie zgadzałam się z tym do końca, ponieważ czułam się do tej pory poważnie ominięta w wielu kwestiach dotyczących finansów w rodzinie . Jednak ciągle miałam nadzieję ze Ojciec jeszcze zdąży wszystko przemyśleć ,naprawi swój błąd, ma jeszcze trochę czasu dopiero jest po 70-tce ,w świetnej kondycji fizycznej oraz zdrowotnej. Zupełnie byłam nie przygotowana na taki dialog w tym dniu, choćby dlatego iż kolejnego dnia miała mieć operację to nie był dzień odpowiedni na analizę pytania oraz sensowną odpowiedź .Małgosia trafiła na jeden z gorszych dni swojej siostry, która była dla niej nie miła, wręcz arogancka. Rozmowa miedzy siostrami szła wyraźnie w złym kierunku… w końcu padło to konkretne przesłanie :”Wiesz ja „pomagam” rodzicom od lat, jestem już tym zmęczona, chcę zająć się własnym biznesem ,wziąć pożyczkę dokończyć swój pensjonat. Mam wiele pomysłów ale potrzebuję na to sporo czasu i pieniędzy ,nie chcę już pracować u rodziców, chcę iść na swoje .Po za tym dom rodzinny jest wart 13mln złotych( hotel ,pensjonat) a na dzień dobry trzeba dołożyć do niego kilkaset tysięcy złotych, powoli on tonie jak „Tytanic” Ojciec ma swoje pomysły z którymi ja się nie zgadzam, nie mam siły z nim się kłócić, niech robi co chce, ja to widzę zupełnie inaczej…więc mam pomysł żebyś ty zajęła się teraz biznesem rodziców, trzeba się nim zająć na poważnie, poświecić temu czas…”Zaskoczona Małgosia pomysłem siostry i sformułowaniem wypowiedzi zwłaszcza iż użyła ona słowo „pomagam” zakłamała je. ONA TAM NORMALNIE LEGALNIE PRACUJE, MA PŁACONĄ PENSJĘ I ZUS? Małgosia odpowiedziała: ” Absolutnie nie ma takiej możliwości, już raz w życiu się sparzyłam na interesach z ojcem”

 

Prowadzili razem firmę Małgosia była w niej współwłaścicielem na papierze, prawda niestety była inna realnie była fikcją tzw. pionkiem ( lata 90-te)zostawił ją z firmą ,długami i wyjechał ,dobrze że wrócił sprzedał połowę swego majątku który dostał po swoich rodzicach, spłacił długi - resztę pieniędzy zainwestował w swój pensjonat, trochę poszalał, pobawił się, pomógł finansowo siostrze Małgosi a na nią SAMĄ mu zabrakło funduszu… Po tym czasie Sam zapożyczał się u niej oraz jej męża kilkakrotnie .Starał się oddawać ale zawsze to robił w taki sposób żeby wyglądało przed ludźmi, rodziną że jej daje pieniądze, a nie oddaje…

 

Nie ! kolejny raz tego nie zrobię mam swój biznes swoją firmę, rodzinę ,nie ma takiej możliwości naprawdę nie muszę, zwłaszcza iż rodzice nie są jeszcze tacy starzy. Uważam że skoro jeszcze to prowadzą, to mają na to siłę …” Siostra Małgosi nie takiej oczekiwała odpowiedzi…natomiast swoją kwestię miała przemyślaną, powiedziała: ”W takim razie, ja mogę się tym domem zająć, ale pamiętaj: TAK ŁATWO CI NIE USTĄPIĘ…”

 

Szantaż…Małgosia już zrozumiała o co chodzi…Wróćmy do DNA on nie miał odwagi powiedzieć jej tego prosto w oczy. Co można tłumaczyć(zrozumieć) zwłaszcza że musiało być to dla Niego trudne wyznanie(podejrzenie). Małgosia miała żal do ojca iż o" sprawie" wiedziało sporo osób (jak się później okazało)tylko nie" ONA" która padła "ofiarą" toksycznej relacji: OJCIEC/CÓRKA

 

Kobieta NIE CZEKAJĄC NA ROZWÓJ SYTUACJI zrobiła DNA okazało się iż nie ma żadnych wątpliwości 99,9% JEST JEGO CÓRKĄ ,tym samym uratowała honor swojej matki jak i zaspokoiła lęk oraz swoje zażenowanie .Napisała do Niego list w którym zawarła" istotę czyli wynik DNA" oraz wiele innych smutnych a zarazem głębszych wniosków do których " dorosła" aby móc mu je w końcu po latach wyjawić, teraz nadarzyła się przecież okazja. Chciała uświadomić Mu jak bardzo ją zranił na przestrzeni minionych lat w nadziei iż w końcu On zrozumie jak bardzo" szerokie spektrum represji OFIARY” czyli Małgosi, wiąże się z taką postawą jaką on reprezentuje. Dziewczyna od dzieciństwa miała toksyczne relacje z ojcem, nie zgadzała się między innymi na złe traktowanie matki, często wchodziła w konflikt z Nim w Jej obronie. Gdy stała się nastolatką ojciec był dla niej tyranem !

 

Skupiony zawsze na sobie, często potrzebował aby wyciągać go z różnych opresji z reg.grał rolę ofiary. Bywał podły, znęcał się psychicznie aczkolwiek w" pokerowej twarzy" zasłaniał się za maską wspaniałego kochającego ojca. Kontrolował jej życie poprzez emocjonalną manipulację, tym sposobem przez długie lata udawało mu się wpływać na wiele decyzji Małgosi. Często kłamał przeinaczając własną "prawdę" na swoje potrzeby . Z reg. stał w pobliżu jej osoby gdy miała jakiś problem lub kryzys, czuła że nie jest to szczere, czerpał z jej niepowodzeń radość tym samym podnosząc własne Ego.

 

Wiele razy poniżał dziewczynę podczas dyskusji na jej temat osądzając ją w różnych towarzystwach. Wszystkie pomówienia z czasem wracały do Małgosi jak bumerang ,jednak do tej pory stosowała Ona mechanizm obrony osobowości przez Represję tzn .polegający on na wypieraniu ze świadomości myśli, uczuć lub pragnień, powodując strach lub poczucie winy...w konsekwencji takiej postawy kobieta zmagała się z objawami depresji i zaburzeń własnych wartości.

 

Jak mówi Wikipedia: Wyparcie lub represja(od .łac. reprimere, odpierać ,odpychać ,tłumić) to jeden z mechanizmów obronnych osobowości znanych w psychologii.

 

Wniosek: Represja stosowana przez kobietę pozwoliła jej "przeżyć "te wszystkie lata. Nigdy nie doszło między Nią a ojcem do rękoczynów, aczkolwiek stała się Ona jego" ofiarą" i "niewolnikiem "własnego umysłu.

 

Strach zdominował kobietę zamknął ją w lochach własnego "Lęku" czekała iż w końcu nadejdzie chwila gdy będzie miała odwagę powiedzieć co o tym wszystkim myśli…

 

Po 45 latach postawiła wszystko na jedną kartę, odcięła się od Ojca oraz w konsekwencji i najbliższej rodziny .Ojciec pozostał tylko w jej sercu ,dziewczyna nie utrzymuje z Nim już żadnych kontaktów. Postanowiła zrzec się możliwości dziedziczenia po nim majątku przekazała mu przez prawnika tę wiadomość aczkolwiek On nie wyraził na to zgody jako przyszły spadkodawca. Postanowił ją wydziedziczyć SAM, tym samym karząc JĄ za nieposłuszeństwo oraz wyrażenie własnej subiektywnej opinii na temat "całokształtu" ww. liście...przecież ostatecznie to on musiał postawić kropkę nad i…Siostra Małgosi nie zajęła stanowiska w sprawie ,kobiety nie mają ze sobą żadnego kontaktu. Matka Małgosi wyjechała z kraju.

 

Dziewczyna przebolała już utratę swojej dawnej rodziny, zrozumiała że teraz rodzina dla niej to ta najbliższa- dzieci i jej mąż.

 

Pieniądze, majątek rzecz nabyta ,leżą na ziemi, należy tylko umieć po nie sięgnąć.

 

KIBICUJĘ Małgosi oraz wszystkim kobietom które do tej pory nie potrafiły wyegzekwować granicy.

 

STOP! Głowa do góry. Nie jesteś sam/sama ,dasz radę wierzę w Ciebie.Powodzenia…

 


 

Beata Gąsienica Bednarz